Do Kazimierza na lody, do Michowa na obiad. 10.08.2022
Po bardzo ubogim z konieczności poprzednim sezonie rowerowym nastał czas trochę
lepszy i odczuwam głód jazdy. Pojawiła się w grafiku całkiem wolna środa 10.08,
więc trzeba się ruszyć. Trochę dalej jakoś trzeba pojechać. Może tak
spróbować trasę 200 km, bo od trzech lat nic podobnego nie zrobiłem? OK. Chwila
nad mapą i wykluł się plan. Trochę pagórkowato, aleć to przecież sól kolarstwa,
więc niech będzie… Do półmetka pod prognozowany wiatr, powrót z wiatrem.
Uczciwy układ, tak właśnie lubię. Wczesna pobudka,
o szóstej już w trasie. Chłodnawo, więc na starcie długi rękaw i nogawki też
długie. Do Kazimierza jadę trasą niedawnego Tour de Pologne. Sporo
dopingujących napisów kredą na drodze, świeże łaty na asfalcie. Na niektórych
odcinkach, które często autem przemierzam, jeszcze trzy dni po kolarzach
brygady remontowe pracowały. Kilka kilometrów przed Kazimierzem słońce
już mocno grzało – przerwa na zmianę ciuchów. Kazimierz piękny jak zwykle, lody
dobre jak zwykle, ale zdjęcie nie jak zwykle, bo tym razem nie pod oczywistą
studnią.