Pomniki same słuszne

27.03.2012

 Tym razem trzech wyjazdów rowerowych potrzebowałem, żeby zebrać materiał fotograficzny do zaplanowanej wcześniej relacji. Ziemia Świętokrzyska usłana jest pomnikami, zdjęć i miejsc mam  więcej, nie wszystkie zamieszczam – relacja i tak jest długa. Pogoda coraz bardziej wiosenna, może na forum czas na trochę radośniejsze tematy, a ja tu znowu o pomnikach.      

                                                                                Dlaczego?   

Z pamięcią jest źle. Z pamięcią o tych miejscach, o tych wydarzeniach. Niektórych z tych pomników musiałem szukać w małych miejscowościach, na obrzeżach wiosek, w lasach. Zasięgałem „języka” u tubylców – wielokrotnie byłem wprowadzany w błąd, lub ktoś odpowiadał zdziwiony, że nie wie. W Bodzentynie taka rozmowa miała miejsce około trzydziestu metrów od pomnika, on był tuż za rogiem, a pytana kobieta w sile wieku z całą pewnością tamtejsza. Spotykałem też żyjących jeszcze świadków tamtych wydarzeń – wtedy byli jeszcze dziećmi, rozmawiałem z nimi, pamiętają ze szczegółami.
A może dlatego jeszcze interesują mnie takie sprawy:

To zdjęcie ma już pięćdziesiąt lat. Zrobione zostało w lesie w pobliżu wioski Góry Wysokie (powiat sandomierski) . To ja ustawiam zapaloną świeczkę na grobowcu, obok jest moja siostra. Mieszkaliśmy wtedy z rodzicami w pobliskich Dwikozach i co roku pierwszego listopada chodziliśmy tam palić świeczki. Taka była tradycja, tego mnie uczono. Urodziłem się osiem lat po wojnie – pamięć była jeszcze bardzo żywa.
Stoją tam dwa bliźniacze groby rozstrzelanych ludzi. Przywieziono ich ciężarówkami z więzienia mieszczącego się w sandomierskim zamku. Nikt dokładnie nie wie ile tam leży osób. Na grobach pisze, że dziewięćdziesiąt, ale jak można przeczytać na tablicy ze zdjęcia zamieszczonego w galerii – być może więcej.

Bartoszowiny – wioska na skraju Świętokrzyskiego Parku Narodowego, u podnóża Świętego Krzyża. 6 marca 1943 roku niemiecki pluton żandarmerii rozstrzelał w lesie dwanaście  osób podejrzanych o współpracę z partyzantką. Praktycznie dwie rodziny. Połowa z tych dwunastu osób to dzieci. Najmłodsze z tych dzieci miało siedem miesięcy. Domy rozstrzelanych spalono.

Dziś w miejscu tym – około osiemdziesięciu metrów od ruchliwej drogi wojewódzkiej – stoi pomnik. Wiedząc o nim i tak znaleźć go trudno – nie ma żadnego znaku, drogowskazu. Na miejsce prowadzi droga leśna, w której można po kolana utonąć w błocie.

Bodzentyn – 1 czerwca 1943. Ci sami specjaliści co w Bartoszowinach. 

Ten sam 62 Zmotoryzowany Pluton Żandarmerii wzmocniony oddziałami Wermachtu. Otoczyli miasto. Ludność spędzono na rynek. Próba ukrycia się powodowała rozstrzelanie na miejscu. Wyczytywano nazwiska „bandytów”. Jeżeli był nieobecny – brano rodzinę. Tradycyjnie – kobiety, mężczyzn, dzieci. Rozstrzelano ich w ogrodzie blisko rynku. Tego dnia straciło życie trzydzieści dziewięć osób spośród mieszkańców Bodzentyna. Najstarszy miał siedemdziesiąt lat, najmłodszy siedem.


Wzdół Rządowy – 11 kwietnia 1943 roku. Od świtu akcja żandarmerii poszukującej partyzantów i rozstrzeliwującej podejrzanych i ich rodziny. Część osób zastrzelono od razu po domach, część przez kilka godzin więziono w stodole stojącej w miejscu najbardziej z lewej strony położonego budynku w tle za pomnikiem. Potem wszystkich ich rozstrzelano.Między innymi matkę z czworgiem małych dzieci. Pomnik postawiła rok temu rodzina Boczarskich przy pomocy mieszkańców wioski. Ziemię pod pomnik nieodpłatnie oddał gospodarz Michta, którego dom widać za pomnikiem, ktoś inny zapłacił za dźwig, kilku innych przyjechało traktorami – ciężar był nie lada – ponad trzydzieści ton granitu.

Tradycyjnie niemal – pomnik jest w ogóle nie oznakowany, aby do niego dotrzeć trzeba przejść przez podwórze p. Michty. Rozpytywałem po wsi – najpierw ktoś wskazał mi inny pomnik, potem zaczepił mnie starszy człowiek i powiedział o tym pomniku ze zdjęcia.

 

Na koniec Michniów – jedna z największych zbrodni tego typu dokonanych w Polsce.
Michniów gościł jeszcze żołnierzy Hubala, potem wspierał stacjonujących na pobliskim wzgórzu Wykus partyzantów ze zgrupowania Ponurego. Nie mogło to ujść uwadze Niemców. 12 lipca 1943 spacyfikowali wieś. Zamordowali ponad sto osób – częściowo zastrzelili, częściowo spalili żywcem razem z zabudowaniami. Ponury ze swoimi przybyli za późno, już po odjeździe Niemców. W odwecie tej samej nocy zatrzymali niemiecki pociąg – zastrzelili ponad siedemdziesięciu Niemców. Następny ruch należał znowu do Niemców. Przyjechali rano – dokończyli dzieła – wymordowali wszystkich, następnych ponad sto osób. Wieś zrównali z ziemią, zabronili odbudowywać i uprawiać ziemię.
Dzisiaj znajduje się tam Muzeum Martyrologii Wsi Polskiej. Na zdjęciach ponad grobem zamordowanych i pomnikiem „Pieta Świętokrzyska” widać dziesiątki krzyży. Na każdym krzyżu tablica informacyjna z nazwą miejscowości. Każdy krzyż to jedna egzekucja, pacyfikacja, jedna puszczona z dymem wieś. Każdy krzyż to kilka lub kilkadziesiąt zamordowanych osób. Każdy.

Powyższa relacja powstała w marcu 2012 roku. Byłem w Michniowie jeszcze ze trzy razy. W księdze pamiątkowej muzeum napisałem, że moim zdaniem miejsce to powinno być obowiązkowym punktem w programie wycieczek szkolnych.

 

Zajrzałem tam w ubiegłym, 2022 roku. Muzeum przeszło kompletny remont, a właściwie przebudowę. Okazałe budynki, marmury, iluminacje… są krzyże obok budynku – wszystkie jednakowo nowe i ustawione pod sznurek. Znacznie powiększona ekspozycja z poszerzoną tematyką. Jest nowocześnie, pięknie i drogo, tylko że … charakter, klimat i wymowę tego miejsca bezpowrotnie stracono. Moim zdaniem – wielka szkoda.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top